Dostępne na rynku karmy mokre dla psów znam już dość dobrze – od pewnego czasu Beryl musi dostawać co najmniej jeden mokry posiłek dziennie ze względu na pęcherz moczowy. Karma Koema była jednak dla mnie nowością. Jak przebiegły nasze testy dla plebiscytu TOP for DOG? Zapraszam na recenzję!
Koema w wersji dla psów dorosłych występuje w sześciu smakach. W ramach naszych testów Beryl mógł spróbować wszystkich sześciu. Nie jestem w stanie wskazać ulubionego – wszystkie wsuwał z jednakową chęcią i przyjemnością. Karmę można stosować zarówno jako samodzielny posiłek, ponieważ jest odpowiednio zbilansowana, jak i jako dodatek żywieniowy. Ja stosowałam tę drugą opcję – rano Beryl jadł suchą karmę, a wieczorem Koemę.
Puszki zawierają 90% mięsa, podrobów i bulionu. Dokładne składy znajdziecie na stronie producenta – warto na nie uważnie zerknąć, szczególnie jeśli pies ma jakieś nietolerancje pokarmowe. Karma Koema bazuje na wieprzowinie, a każdy z sześciu smaków zawiera dodatek innego rodzaju mięsa (królika, indyka, kaczki, jagnięciny, dziczyzny i wołowiny). Indyk na przykład polecany jest psiakom ze skłonnościami do alergii, kaczka psom aktywnym i szczeniakom, a jagnięcina tym, które potrzebują lekkostrawnego pokarmu.
Beryl nie ma żadnych alergii, dlatego mogłam swobodnie przebierać w dostępnych smakach. Konsystencja karmy jest świetna – na tyle zwarta, że nie karmimy psa zupą, ale jednocześnie łatwo rozsmarowuje się na zabawkach do lizania. Koema aromatycznie pachnie i sądząc po wylizywanej do czysta misce, równie doskonale smakuje. I chociaż w składzie znajdują się podroby, które w nadmiarze nie służą wyżłowi, to rewolucji ze strony układu pokarmowego stwierdziłam okrągłe zero 🙂
Beryl i ja polubiliśmy się z Koemą. Zdecydowanie karma zapisała się na mojej liście pod tytułem „Sprawdzone mokre karmy”. Prosty skład, starannie dobrane składniki ze sprawdzonych hodowli i upraw, wysoka zawartość mięsa – czego chcieć więcej? 🙂