Ja i moje psy jesteśmy wielkimi fanami mokrych karm. Beryl dodatkowo musi obowiązkowo mieć dodatek mokrego w diecie ze względu na problem z kryształami w pęcherzu moczowym. Choć od miesięcy regularnie zaopatrujemy się w różne mokre karmy, to puszek Meatlove z linii Steakhouse nie mieliśmy jeszcze okazji testować. Z pomocą przyszedł plebiscyt TOP for DOG.
Na początku warto wspomnieć, że Steakhouse nie jest pełnoporcjową karmą bytową, nie może więc stanowić jedynego składnika psiej diety. W przypadku Beryla to żaden problem – podstawą jego żywienia jest karma sucha, więc puchy Steakhouse weszły idealnie w rolę mokrego dodatku. Możecie wybrać spośród puszek o pojemności 400 i 800 gramów oraz sześciu różnych smaków. Osobiście wolę te mniejsze puszki, bo albo schodzą w całości podczas jednego posiłku, albo szybko je wykorzystuję na wypełnienie zabawek i nie stoją zbyt długo otwarte w lodówce. Skład? Mięso i podroby. Kropka. Czyściej w zasadzie się nie da 🙂
Karma Steakhouse sprawdziła się u nas po prostu doskonale. Testowaliśmy cztery z sześciu dostępnych smaków – nie podaję Berylowi kozy ani koniny. Pozostałe cztery smaki, a więc wołowina, jagnięcina, dziczyzna i indyk, weszły jak złoto! Karma apetycznie pachnie i ma konsystencję pozwalającą zarówno na swobodne wyjadanie z miski, jak i na rozprowadzenie na matach do wylizywania czy wypełnienie zabawek. Ponadto puszki nie zawierają sztucznych barwników, konserwantów, polepszaczy smaku ani bisfenolu A.
To już nie pierwsze moje spotkanie z firmą Meatlove i każde jest jednakowo udane. To produkty naprawdę dobrej jakości, które jeszcze nigdy nas nie zawiodły. Tak samo było i w tym przypadku. Żadnych rewolucji żołądkowych, żadnych problemów. Czysta radość z pysznego smaku. Steakhouse to naprawdę rarytas!