Mam takie rzeczy w naszej „psiej szafie”, bez których nie ruszam się na żaden dłuższy spacer czy trening. Przez lata zebrało się ich całkiem sporo. Co jakiś czas do zestawu artefaktów z kategorii „must-have” dołączają nowe. Najświeższym dodatkiem do tej kolekcji jest miska turystyczna Truelove od Tip-Top, którą testowaliśmy w ramach tegorocznego Top for Dog.
Uśmiech na powitanie
Zanim o samej misce: matulu, jak ja uwielbiam tak pięknie dostarczane przesyłki! Drobny gest w postaci listu, kartki, kilku odręcznie napisanych słów czy dorzuconych do produktu przysmaków sprawia, że uśmiecham się szerzej przy rozpakowywaniu paczki. Sklep Tip-Top nas nie zawiódł. Zresztą sami zobaczcie na zdjęciu.
Szczęśliwie się złożyło, że czas testów miski przypadł na dość wysokie temperatury. Przy takiej aurze woda zabierana na spacer czy trening z psem to absolutna konieczność. No dobrze, woda wodą, ale w czym ją wygodnie podać?
Poszukiwania produktu idealnego
Wcześniej nie miałam ulubionej miski spacerowej. Przez chwilę korzystałam z plastikowej butelki ze specjalną podstawką – takiej, którą przechyla się, by dozować psu wodę. Zmyślne narzędzie rozpadło się w przeciągu dwóch miesięcy. Jako pierwszy odpadł gdzieś na polu haczyk do przywieszania butelki do paska czy nerki, a później połamał się mechanizm pozwalający na obracanie butelki. Poza tym ten dozownik był naprawdę niewygodny do mycia. Potem przez chwilę korzystałam ze zwykłych, silikonowych pojemników spożywczych. Te składane sprawdzały się nawet nieźle, ale wciąż nie do końca mi odpowiadały.
Mamy to!
Miska turystyczna Truelove to najwygodniejsze, z czego do tej pory korzystałam. Po pierwsze nie jest duża i bardzo łatwo mogę spakować ją nawet do niewielkiego plecaka. Waży tak mało, że nie zauważam jej ciężaru. Na treningi tropienia już się bez niej nie ruszam, tak samo jak na dłuższe wędrówki na łonie natury. Nie ma ryzyka, że ją zgubię przez odczepiający się haczyk, ponieważ miska wyposażona jest w szlufkę, która pozwala przyczepić ją do paska, nerki czy plecaka. Muszę co prawda przyznać, że wygodniej jest nieść ją przy plecaku albo w nim – przyczepiona do nerki lub paska nieco obija się o udo. To jednak drobna niedogodność, którą wynagradzają pozostałe cechy produktu.
Bardzo praktycznym rozwiązaniem jest wyposażenie miski w dwie komory. Jedna z nich jest nieco mniejsza i przeznaczona na wodę, natomiast drugą można wykorzystać do karmienia psa. Na pewno przyda nam się to podczas wakacyjnych wyjazdów. Nie będzie trzeba zabierać ze sobą dodatkowych pojemników na podawanie śniadania i kolacji – będzie można po prostu wykorzystać tę samą miskę i w domu, i na szlaku.
Funkcjonalność przede wszystkim
Co ważne, miska turystyczna Truelove bardzo szybko schnie i łatwo się czyści. Jako że mamy produkt w kolorze żółtym, a zupełnie go nie oszczędzamy, momentalnie pobrudził się kurzem, błotem i innymi dobrami natury. Oczywiście dla niektórych samo dość szybkie brudzenie się może być wadą, jednak dla mnie miskę całkowicie usprawiedliwia to, że wystarczy wrzucić ją do pralki i wyprać w temperaturze 30 stopni, by była jak nowa. Sprawdziłam, działa! Poza tym jestem zwolennikiem teorii, że dom to nie muzeum, a rzeczy dla psów mają nam przede wszystkim służyć. Od miski do zadań specjalnych nie wymagam wiecznej, nieskazitelnej czystości. 🙂
Z miską Truelove zdecydowanie polubiliśmy się na dłużej. Tak jak napisałam na początku, dołączyła do naszego spacerowo-treningowego niezbędnika. Jest funkcjonalna, wygodna, leciutka, łatwo się otwiera i zamyka, bez problemu czyści i ogranicza liczbę innych potrzebnych nam naczyń. Sami powiedzcie – czy może być lepiej?