Sześć lat: czy to już dorosłość?

przez Beryl i spółka
Sześć lat: czy to już dorosłość?

Czas ma taką właściwość, że zasuwa jak szalony i nie ogląda się za siebie. Często łapię się na tym, że w piątek czuję się tak, jakby dopiero co skończył się poniedziałek. I tak 27 czerwca bieżącego roku zorientowałam się, że za trzy dni mój pies skończy sześć lat.

Sześć – to dużo czy mało? Pewnie zależy, jak na to spojrzeć, ale mnie z jakiegoś powodu ta cyfra zmusiła do refleksji. Zaczęłam więc zastanawiać się, jak zmienił się Beryl przez te lata. Czy spoważniał? Czy postrzegam go jako dorosłego, opanowanego psa? I czy zachował w charakterze coś ze szczenięcych czasów?

“Młody, prawda?”

Gdy spotykam innych ludzi na spacerze z Berylem i zagadują o psa, jednym z najczęściej zadawanych mi pytań jest: “ojej, pewnie młody, prawda?”. Pytano mnie już o to chyba w każdej możliwej formie i w każdym kontekście. Wiąże się z tym nawet pewna anegdotka.

Beryl: sześć lat
Wiecznie uśmiechnięty 🙂

Któregoś dnia wybrałam się z Berylem na plażę nad Wisłą, gdzie spotkaliśmy młodego wyżła weimarskiego. Przywitałam się z właścicielami, uzgodniliśmy, że zobaczymy, czy pieski zechcą się poznać, a wyżły po chwili ruszyły w tan. Opiekun weimara zapytał: “ile ma?”, a ja, niewiele myśląc, odpowiedziałam: “pewnie pan nie uwierzy – cztery”. Oczy mężczyzny rozszerzyły się ze zdumienia. “To czym go pani karmi?!” – odkrzyknął zdumiony. Wtedy zorientowałam się, że należy doprecyzować moją niefrasobliwą odpowiedź. “Cztery lata” – dodałam radośnie. I wtedy właśnie usłyszałam: “Naprawdę? W życiu bym nie powiedział! Taki wesolutki!”.

I faktycznie tak jest. 99% ludzi uznaje Beryla za dużo młodszego, niż jest w rzeczywistości. Nie dziwię się zbytnio – Rudy jest radosny, wesoły, rozmerdany, szybki i energiczny. Z pyska wciąż jest trochę dzieciakiem, uszy majtają mu się w niekontrolowany sposób, a ogon praktycznie się nie zatrzymuje. Beryl uwielbia też ludzi i całym sobą mówi, że kocha życie. Dosłownie wczoraj nowo poznana koleżanka na moje “Rudy ma sześć lat” szeroko otworzyła oczy. Najwyraźniej wyżeł ma w sobie wyjątkowo dużo młodzieńczego uroku – i oby tak zostało jak najdłużej!

Wesołek-matołek?

Mimo takich komentarzy ja, żyjąc z Berylem od szczeniaka, widzę, jakie zaszły w nim zmiany. Przez ostatni rok bardzo się uspokoił i trochę zwolnił (ale nie podczas tropienia – tropi nadal całym sobą!). Spacery smyczowe stały się praktycznie bezobsługowe. Nie ciągnie, eksploruje uważnie, zaciąga się zapachami, szuka myszek na polu, wystawia bażanty. Niegdyś wystrzelające w kosmos emocje dziś są już dużo łatwiejsze do opanowania. W domu, o ile nie zaproponuję mu jakiejś aktywności, przez większość dnia śpi. Nie zrywa się wczesnym rankiem, jak kiedyś. Potrafi drzemać z nami do 9.00, dopóki któreś z nas nie uzna, że to już czas na spacer.

Beryl: sześć lat
Wiadomo, że nowa kanapa w domu jest dla pieska!

Nie chcę mówić, że Beryl się starzeje. Dalej jest pełnym energii psem, chętnym do pracy i zabawy. Mam jednak wrażenie, że minimalnie zaczyna być po nim widać upływające lata. Na szczęście póki co cieszy się całkiem niezłym zdrowiem, co dla mnie najważniejsze.

Wyżeł w pracy

Jest jeden aspekt mojego wspólnego życia z Berylem, który z każdym dniem doceniam bardziej. To wspólna praca – zadania, robienie rzeczy, zajęcia. Pisałam już wielokrotnie, że podziwiam tego psa za pasję do tropienia i używania nosa. Doceniam go za wytrwałość i cierpliwość w momentach, w których jestem tym słabszym ogniwem naszego zespołu (czyli zawsze… :)). Po frustrowaniu się w samochodzie podczas oczekiwania na swoją kolej pozostały już tylko niewielkie ślady. Oboje przyzwyczailiśmy się do kontekstu zajęć i warsztatów, więc możemy jeździć na treningi z radością i spokojem.

Sześć lat: Mazury
Wiatr w uszach – Mazury

Ale nie tylko tropienie podoba się wyżłowi. Kurs rezygnacji? “Spoko, mamo, chętnie poćwiczę”. Warsztaty z przywołania? “Dawaj!”. Detekcja zapachowa? “To też mogę robić”. Generalnie nie przebodźcowuję Beryla, fundując mu codziennie inny, intensywny trening, ale ogromnie lubię w nim jego gotowość do wspólnego działania. Jeździmy na wycieczki, śpimy w nowych miejscach, uczestniczymy w kursach, gdzie pracują też inne psy, wciąż od czasu do czasu poznajemy nowości. W tym wszystkim Beryl jest dla mnie naprawdę wymarzonym kompanem.

Po prostu mój pies!

Myślę o Berylu i czuję, jak zalewa mnie przyjemne ciepełko. Od pewnego czasu kroczymy naszą wspólnie wypracowaną, pluszową drogą. Czasem słońce zasłoni nam jakaś mała chmurka, którą jednak przeganiamy w mig. Myślę o tym, jak bardzo się cieszę, że los postawił mi tego rudzielca na drodze. Dbam o niego, jak mogę najlepiej. Uczę się od niego tego, co najważniejsze. Gdy mam zły dzień, puszczam sobie filmik, na którym Beryl bawi się pluszowym wężem z Ikei. Natychmiast poprawia mi się humor.

Wierzę, że zwierzęta nie pojawiają się w naszym życiu przez przypadek. Że każde z nich ma dla nas jakąś lekcję, misję, jakieś przesłanie. Beryl na pewno nie był przypadkiem.

Zajrzyj również tutaj

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Czy zgadzasz się na to? Jasne! Dowiedz się więcej...