Opowiem Wam dzisiaj historię o tym, jak zupełnym przypadkiem zrobiłam bardzo fajną rzecz. Muszę zresztą przyznać, że całkiem spora ilość bardzo fajnych rzeczy w życiu przytrafia mi się większym lub mniejszym przypadkiem. Tak było na przykład ze studiami: źle wypełniłam deklarację maturalną i wylądowałam na lingwistyce z wiodącym francuskim i drugim angielskim – miało być odwrotnie. Na co dzień spotykają mnie bardzo miłe zdarzenia, które często są efektem tego, że gdzieś przypadkowo zajrzałam, coś przeczytałam, pojechałam gdzieś… Tak było również z ambasadorowaniem marce Pawesome.
Jeden wielki spontan
Informację o tym, że powstaje nowa marka akcesoriów dla psów i psiarzy, znalazłam któregoś dnia na Facebooku. Jeśli mam być szczera, nie pamiętam nawet, na jakim fanpage’u. Na pewno nie była to strona ekipy Życia z Psem, twórców marki – wtedy jeszcze nie wiedziałam o ich istnieniu. Znałam ich drugą firmę, Maty Węchowe, ale pojęcia nie miałam, że wykonawcy mat i żyjący z psami to te same osoby. 🙂 Mimo to pomyślałam sobie: „hej, tyle jest fajnych firm z psimi akcesoriami i tylu ambasadorów – może ta marka też będzie fajna, a nam się uda?”. Pięć minut później wiedziałam już, co to Życie z Psem, a po siedmiu zaczynałam pisać zgłoszenie.
Korpoludek i bomba energetyczna
Nasze zgłoszenie było totalnie spontaniczne i taki też charakter miała jego treść: wesoły, nieudawany, nieprzygotowywany całymi dniami w oczekiwaniu na wenę. Po prostu siadłam przed komputerem i opisałam krótko, jacy jesteśmy. Na koniec – w myśl zasady, że obraz wyraża więcej niż tysiąc słów – dorzuciłam kilka zdjęć Beryla, które najlepiej oddają jego charakter. Nie nastawiałam się, że nam się uda. Wiedziałam, że konkurencja będzie duża, więc podeszłam do tego jak do przygody. Gdy Kasia i Patryk wrócili do mnie z kilkoma dodatkowymi pytaniami, a potem z ostateczną decyzją i zaproszeniem do współpracy, okazało się, że ta przygoda nie zakończy się od razu. 🙂 Z ogromną radością zgodziłam się reprezentować wraz z Berylem markę Pawesome.
Ale o co chodzi?
Jak działamy? Przede wszystkim mam wrażenie, że od samego początku fajnie się dogadujemy. Oprócz mnie ambasadorują również Dorota z Canistic i Alina od Poczwar. Pierwszym krokiem we współpracy było powstanie zamkniętej grupy na Facebooku, w której Team Pawesome konsultuje wszystkie wątpliwości, pytania, decyzje i co tylko jeszcze przyjdzie mu do głowy. Mimo że nie spotkaliśmy się nigdy osobiście, czuje się w grupie fajne wibracje. Dwie osoby, które z miłości do psów tworzą fantastyczne produkty i chcą się nieustannie rozwijać, oraz trzy totalnie zapsione babeczki, które aktywnie udzielają się w każdej dyskusji i z energią podchodzą do każdego nowego pomysłu. To właśnie nasza drużyna!
Nie chcę wypowiadać się za dziewczyny, ale wydaje mi się, że wszystkie trzy ogromnie doceniamy konsultacje i pytania Kasi i Patryka o propozycje produktów, materiały, pierwsze wrażenia, przydatność rozwiązań i tak dalej, i tak dalej… Czujemy, że naprawdę mamy szansę współtworzyć fajowy projekt. Nasze psy nie są tylko manekinami, które mają ponosić chwilę wybrany dla nich outfit, a my nie mamy tylko wystukać przepisowych kilkuset słów recenzji. Mamy niepowtarzalną okazję przyglądać się rozwojowi marki od kuchni i mieć w ten rozwój własny wkład. Krótko mówiąc: w grupie naprawdę czuję się jak w drużynie, której przyświeca wspólny cel.
Gdzie znaleźć Pawesome?
Pewnie się nad tym zastanawiacie. 🙂 Spieszę z dobrą nowiną! Już teraz możecie odwiedzić Pawesome w świeżutkim sklepie internetowym i kupić nowy, szałowy outfit dla psiaka i siebie. Oprócz tego wpadajcie na Facebooka i instagram ekipy Pawesome. Na podlinkowanych stronach dowiecie się wszystkiego, co tylko chcielibyście wiedzieć o marce i jej produktach. Zaglądajcie – warto!
Na koniec chciałabym bardzo serdecznie podziękować całej drużynie: Kasi i Patrykowi za szansę na fantastyczną współpracę, a Alinie i Dorocie za wspólne ambasadorowanie. Jesteśmy dumni, że razem z Wami możemy być PAWESOME! 🙂
Łapa!
Beryl i Spółka