Pies w mieszkaniu: czy musi być nieszczęśliwy?

przez Beryl i spółka
pies w mieszkaniu

„Pies? Ale przecież mieszkacie w bloku, a pies w mieszkaniu się męczy. Nie macie nawet ogródka, żeby go wypuścić. Poza tym co on będzie robił, gdy wy będziecie w pracy? To kiepski pomysł”.

Słyszeliście kiedyś takie albo podobne opinie? Jeśli nie, jestem zaskoczona. Bardzo dobrze pamiętam moment, gdy ogłosiliśmy znajomym i rodzinie, że zastanawiamy się nad kupnem psa. Było sporo osób, które od początku cieszyły się razem z nami, służyły radą i wspierały nas w decyzji. Jednak wielu naszych bliskich, zarówno kolegów i koleżanek, jak i krewnych, zareagowało słowami podobnymi do tych zacytowanych wyżej. Wciąż spotykam ludzi, nierzadko również właścicieli psów, którzy na słowa „wyżeł w mieszkaniu” reagują czymś na wzór alergii. 🙂 Dlatego dzisiaj słów kilka o tym, czy pies, który nie ma do dyspozycji dużego domu i ogrodu, rzeczywiście jest nieszczęśliwy.

Ogródek zamiast spaceru? Nie, dziękuję!

Gdy ludzie wdają się ze mną w dyskusje na temat domniemanej wyższości domu z ogrodem nad mieszkaniem w bloku, zadziwia mnie i trochę denerwuje przede wszystkim jedna rzecz: niektórzy traktują ogród jako zamiennik spaceru. Przecież do ogrodu można psa wypuścić w dowolnym momencie, a jeśli chce, to wręcz może sobie w tym ogrodzie siedzieć cały dzień. No i na pewno będzie wtedy przeszczęśliwy, bo przecież na zewnątrz najlepiej! A w ogóle to nawet nie trzeba, mając ogród, wychodzić z psem na spacery – przecież ma pod nosem własne podwórko. Prawda? Absolutnie nie! Co z poznawaniem terenu i przyzwyczajaniem się do różnych rzeczy, które czyhają za płotem bezpiecznej posesji? Co z nawiązywaniem znajomości z innymi psami? Co z węszeniem, odwiedzaniem nowych miejsc i urozmaicaniem tras spacerowych? Gdy zostawiamy psa w ogrodzie samemu sobie, odbieramy mu szansę doświadczenia tego wszystkiego.

Przykro się patrzy na psy z nadwagą, których jedyną wycieczką na dwór jest wyjście przez drzwi tarasowe i które pozbawione są nawet zwykłych, spokojnych spacerów po osiedlu. Smutno mi też, gdy myślę, że pies może przeżyć całe życie i oglądać świat tylko zza ogrodzenia, a ewentualnie zza szyby samochodu, gdy już naprawdę TRZEBA pojechać z nim do weterynarza. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy właściciele psów, którzy mają do dyspozycji ogrody, postępują w ten sposób – głęboko wierzę wręcz, że ludzie z takim podejściem to zdecydowana mniejszość wśród psiarzy. Sama znam wielu fantastycznych posiadaczy psów, dla których ogród jest tylko miłym dodatkiem, ale nie zastępuje codziennych spacerów. Przeraża mnie natomiast myśl, że ktoś w ogóle może dojść do wniosku, że kawałek ogrodzonej ziemi obok domu załatwi za niego wszystko i zaspokoi potrzeby jego psa.

pies w mieszkaniu 2

Mały Beryl wygrzewa się w słońcu – nie w ogrodzie, a przy drzwiach balkonowych.

Czy pies w mieszkaniu się męczy?

Przeciwnicy trzymania psa w mieszkaniu bardzo często odnoszą się również do wielkości lokum. Ileż to razy słyszałam, że „w tej naszej małej kawalerce to się nam ten wyżeł zamęczy!”. Trzy i pół roku później nadal mieszkamy w kawalerce, a Beryl ma się świetnie. Co prawda niedługo przeprowadzamy się do większego mieszkania (i tak, będziemy mieć OGRÓDEK! :D), ale nie powiedziałabym, że czas spędzony w obecnym miejscu był katorgą. Tak naprawdę najbardziej doskwiera nam ilość rzeczy, które mamy, i brak miejsc, w których można by je pochować. Sama obecność psa jest natomiast tak naturalna, że w ogóle nie odczuwam jej jako kłopotliwej. Wyżeł po prostu jest i tyle. 🙂

Bardzo ważnym aspektem, o którym mówię zawsze, gdy rozmawiam z kimś na temat przebywania z psem na niedużej przestrzeni, jest to, że mieszkanie nie służy nam do szaleństw. Na zabawę i aktywność jest czas na spacerach, natomiast w domu praktykujemy błogi spokój i wynajdowanie coraz to nowych pozycji do spania na legowisku czy łóżku. Pies w mieszkaniu nie biega, nie skacze, nie demoluje wnętrza – zamiast tego śpi, odpoczywa, wyniuchuje smaczki w macie węchowej i rozpracowuje gryzaki, a do tych aktywności nie potrzeba stu metrów kwadratowych.

pies w mieszkaniu 3

Beryl jako szczeniaczek ogląda film razem z panią. Zapomniałam już, jaki był malutki!

Pies pozostanie psem!

Na koniec chciałabym podkreślić bardzo ważną rzecz: to, że pies może mieszkać w mieszkaniu, nie znaczy, że może w nim siedzieć bez przerwy i wychodzić tylko dwa razy dziennie na dziesięciominutowy spacer. Nie może również siedzieć całymi dniami w ogrodzie bez zainteresowania ze strony właścicieli. Najważniejsze, jak chyba we wszystkim, jest nasze świadome postępowanie i przygotowanie się do pewnych rzeczy. Niezależnie od tego, czy bierzemy psa do domu z ogródkiem, czy do mieszkania w bloku, czworonóg będzie potrzebował kontaktu z nami, spacerów, poznawania świata i aktywności. Zarówno w domu, jak i w mieszkaniu pies może pogryźć nam meble czy zniszczyć buty. Podejmujmy więc świadome decyzje i zastanówmy się przed przygarnięciem towarzysza, czy będziemy w stanie zapewnić mu to, czego potrzebuje, by radośnie kroczyć przez świat. Pies pozostanie psem, niezależnie od tego, czy zamieszka na stu metrach kwadratowych, czy na niecałych trzydziestu. Dbajmy o swoich towarzyszy!

I kolejne zdjęcie małego Beryla – dziś dzień wspominania.

A Wasz pies? Mieszka z Wami w mieszkaniu czy w domu? Jakie macie zdanie na temat odpowiedniego lokum dla czworonożnego przyjaciela? Piszcie. 🙂

Łapa!

Beryl i Spółka

Zajrzyj również tutaj

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Czy zgadzasz się na to? Jasne! Dowiedz się więcej...