​Na zielonej trawce, czyli pies w ogródku

przez Beryl i spółka
Pies w ogródku

Jakiś czas temu napisałam tekst o psie w małym mieszkaniu. Jeśli go czytaliście, wiecie, że wypowiadałam się w nim o ogrodzie. Napisałam tam między innymi, że wielu właścicieli ma tendencje traktować ogródek jako zamiennik spacerów i że kawałek prywatnej, zielonej trawki ma zarówno zalety, jak i wady.

Teraz jednak mogę wypowiedzieć się z innej perspektywy. Od grudnia mieszkamy bowiem w segmencie z małym ogródkiem, który kilkanaście dni temu udało nam się zagospodarować. Na naszym fanpage’u na Facebooku pytałam Was, czy chcielibyście wiedzieć, jak Beryl czuje się na własnym podwórku. Zgodnie odpowiedzieliście, że chcecie – oto więc piszę. 😀 Poczytajcie, jak się miewa pies w ogródku.

A co to takiego?

Gdy nasz dom był jeszcze w trakcie wykańczania, często zabieraliśmy Beryla na wizyty na budowie. Chcieliśmy, żeby stopniowo oswajał się z nowym miejscem i by potem było mu łatwiej przystosować się do zmiany. Oczywiście inspekcji musiało zostać poddane również podwórko. Wzbudziło duże zainteresowanie rudego nosa – pies w ogródku dokładnie obwąchał każdy kąt i oczywiście od razu odpowiednio zaznaczył teren. 😉

Ogródek - początki

Faza błota i chwastów

Era trawy

Od przeprowadzki, czyli od grudnia, aż do połowy kwietnia nasz ogródek był po prostu ogrodzonym kawałkiem błota. Na szczęście w kwietniu, jeszcze przed wyjazdem na wakacje, Bartek dzielnie zmierzył się z zagospodarowaniem przestrzeni. Nastała era trawy.

Ogródek

Ogródek tuż po zagospodarowaniu

Naszym największym zmartwieniem było załatwianie się Beryla w ogródku. Zgodnie stwierdziliśmy, że mając tylko 36 metrów własnej trawy, wolelibyśmy nie robić z niej wybiegu ani zamiennika dla spacerów. Postanowiliśmy pilnować Beryla, by raczej nie załatwiał w ogrodzie swoich potrzeb.

Pół pies, pół anioł

Ku naszemu zdumieniu wyżeł sam uznał ogródek za swego rodzaju przedłużenie domu. Odkąd położyliśmy trawę oraz posadziliśmy krzewy i kwiaty, Beryl ani razu się tam nie załatwił. Któregoś razu zrobiłam nawet test i wypuściłam go na zewnątrz jeszcze przed porannym spacerem, żeby zobaczyć, jak się zachowa. Pies w ogródku obwąchał wszystkie kąty, a potem spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym: „Co, niby mam tu sikać? A może jednak weź mnie na normalny spacer?”. 🙂

Rudy bardzo chętnie za to wychodzi na zewnątrz, by poleżeć i poobserwować dzieci sąsiadów czy spacerujące po polu bażanty. Odpoczywa na trawie, próbuje podżerać wysypaną korę i czasem depcze kwiatki, ale „swoje sprawy” załatwia podczas spacerów. Cieszymy się z tego i nie zachęcamy Beryla do zmiany zachowań. I tak wystarczy wyjść za bramę osiedla, by wejść prosto na pole. Jeśli więc możemy cieszyć się trawą bez żółtych placków, niech tak będzie. 😉

Pies w ogródku

Beryl cieszy się nowym ogródkiem

Pies szczęśliwszy?

W tekście o mieszkaniu pisałam, że pies w ogródku to niekoniecznie pies szczęśliwszy niż w mieszkaniu. Teraz jednak, gdy widzę, jak chętnie Beryl wychodzi na zewnątrz, zmieniam zdanie. Ewidentnie cieszy go przebywanie na świeżym powietrzu, nawet jeśli wychodzi tylko po to, by poleżeć. Poza tym jest w ogrodzie zaskakująco spokojny. Ostatnio Bartek sadził nam w rogu trochę warzyw, a sąsiedzi obok robili grilla i bawili się z dziećmi. W takich okolicznościach wyżłowi zwykle trudno się wyciszyć. Dlatego ze zdumieniem obserwowałam, jak Rudy… po prostu się kładzie.

Pies w ogródku

Beryl na zielonej trawce

Oczywiście nadal uważam, że ogród to nie jest zamiennik regularnych spacerów. Nie twierdzę też, że jest warunkiem absolutnie koniecznym do posiadania jakiegokolwiek psa. Widzę jednak, że segment z ogródkiem dużo bardziej podoba się Berylowi niż kawalerka. Psu zdecydowanie jest miło, gdy może więcej czasu spędzić na powietrzu.

Ludzie też szczęśliwsi!

Choć chciałam dzisiaj opowiedzieć głównie o reakcjach Beryla na ogródek, to jednak wspomnę też o ludzkiej spółce. 🙂 Muszę powiedzieć, że z ogrodem, nawet malutkim, jest zdecydowanie przyjemniej niż bez. Picie porannej kawy jest milsze na zewnątrz i w towarzystwie kręcącego się po dworze psa niż w ciasnej kawalerce. Poza tym po prostu fajnie jest wypuścić psa na dwór i obserwować, jak wodzi oczami za ptakami czy wyłapuje zapachy niesione przez wiatr. O oczywistych korzyściach w postaci grillowania i piwkowania na świeżym powietrzu nie trzeba chyba wspominać… 🙂

Pies w ogródku? Zdecydowanie tak!

Podsumowując: ogródkom i ogrodom mówimy „tak”! Przemiło jest cieszyć się kawałkiem dodatkowej przestrzeni wraz ze zwierzakiem. Fantastycznie też patrzy się, jak pies z lubością kładzie się na trawie i odpoczywa w słońcu. Jeśli kiedyś przyjdzie nam przeprowadzić się ponownie, w miarę możliwości będziemy szukali lokum z ogrodem. A póki co będziemy maksymalnie wykorzystywać możliwości, które daje nam 36 metrów kwadratowych własnej trawy. 🙂

Łapa!
Monika | Beryl i Spółka

Zajrzyj również tutaj

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Czy zgadzasz się na to? Jasne! Dowiedz się więcej...